wtorek, 2 czerwca 2015

Miniaturka IV

Spotkanie z przeszłością ~ ciekawość musi mieć swoje granice...



Lisa wstała wcześnie rano, jak zwykle. Wzięła podręcznik do zaklęć poziom piąty, pomimo iż była dopiero w trzeciej klasie. Książkę pożyczył jej Fred Weasley, powiedziawszy wcześniej, by oddała mu ją dopiero wtedy kiedy on o to poprosi, bo na razie na dość nauki do SUM-ów. Tak więc podręcznik wszedł w jej posiadanie.
Siedziała teraz w swoim ulubionym, wysiedzianym fotelu, czytając formułki zaklęć i wskazówki jak dobrze ich używać. Nagle natrafiła na notatkę zapisaną, lekko atramentem, na marginesie niedbałym i trudnym do odczytania pismem.
Dało się odczytać tylko słowa brzmiące ,,tempus subcinctus”. Ciekawość wzięła nad nią górę, więc z książką otwartą na danej stronie, popędziła do dormitorium. Dziewczyny jeszcze smacznie spały. Ale sypialnia wyglądała jak pobojowisko. Wszystkie stoliki nocne było poprzesuwane w miejsca, w których normalnie nie stały, a po całej podłodze walały się różne części garderoby Lawender.
A wszystko przez to, że wcześniejszego późnego popołudnia, a raczej wieczoru Brown zrobiła raban z powodu zniknięcia jakiegoś wisiorka czy amuletu (coś w tym stylu). Zaczęła snuć teorie, że to Syriusz Black jej to ukradł. Ze wszystkich dziewczyn mieszkających w dormitorium przejęła się tym bardziej tylko Prevatil Patil. Reszta dziewczyn podchodziła do tego bardzo sceptycznie.
Na myśli o tym, że Black mógł jej to ukraść, śmieszyła Berry. No bo po co zbiegłemu więźniowi jakaś błyskotka, to było absurdalne. A na pewno kolejną wizytę w wieży Gryffindoru spożytkowałby lepiej.
Odkąd w pamiętną noc był w dormitorium chłopców, Lisa czuła lekki nie pokój. Ale podświadomie nie bała się Syriusza Blacka, chociaż wszyscy dookoła powtarzali jej, by miał się na baczności. Przyłapywała się na tym, że coraz częściej czyta list. Znała go niemal na pamięć.
Dziewczyna znalazła sowią różdżkę na stercie rzeczy nieopodal łóżka Herminy. Wzięła ją do ręki, książkę postawiała na stoliku nocnym koleżanki odszukała wzrokiem zaklęcie i je wypowiedziała:
- Tempus Subcinctus!
Nagle obraz wokół niej zaczął wirować i rozmazywać. Po chwili poczuła ja upada na posadzkę. Rozejrzała się po pokoju. Panował w nim idealny porządek, nigdzie nie walały się rzeczy.

Przez głowę przeszła jej myśl, że może to zaklęcie powoduje iż rzeczy same się sprzątają. Ale wydawało jej się, że jednak coś się zmieniło. Spojrzała ponownie po pokoju. Było w nim, tak jak wcześniej pięć łóżek, ale spojrzała na swój stolik nocny.
Nie było na nim ramki ze zdjęciem rodziców ani jej pamiętnika, jedyne co nadal pozostało to pamiętnik jej mamy. Poparzyła na pozostałe stoliki, z nich również zniknęły rodzinne pamiątki.
Odruchowo spojrzał na ścianę, na której zwykle wisiał kalendarz i nieomal zemdlała. Na wielkim kalendarzu widniał rok: 1974. To nie możliwe, oznaczało by to, że przeniosła się w czasie o jakieś dwadzieścia lat do tyłu. Z czego wynikło by, że normalnie jeszcze się nie urodziła, jej rodzice nie wzięli jeszcze nawet ślubu, oni mieli dopiero po trzynaście, czternaście lat.

Całkowicie zdezorientowana, nie wiedząca co ma robić i myśleć Lisa wyszła z dormitorium. Jedyne co się nie zmieniło, to schody, kamienne stopnie. Tak jak zwykle trzeba było uważać na piąty stopień od dołu, który bardzo lubił się przemieszczać.
Zeszła schodami do pokoju wspólnego. Na szczęście nikogo w nim nie było. Tuż przed wejściem zobaczyła swoje odbicie w lustrze. Nie miła na sobie piżamy, a szkolną szatę, włosy nie były związane w niedbałego kucyka, tylko rozpuszczone sięgały jej do pasa.
Przeszła przez dziurę w portrecie. Jakaś siła zaciągnęła ją aż na błonia. Dopiero teraz spostrzegła, że jest piękne, słoneczne popołudnie, wcześnie nie zwracała na to większej uwagi.
Pod jej ulubionym drzewem siedziała Emma, poznała ją z daleka po lśniących w słońcu blond włosach. Tuż obok niej Mia, a koło nich siedziała jeszcze rudowłosa dziewczyna, w której Lisa poznała Lily. Rozmawiała właśnie z ciemnowłosą koleżanką.
Zauważyła także nieopodal siedzącego, wpatrzonego w Emmę Borysa. Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że on ją obserwuje. Ale nie to przyciągnęło uwagę Lisy.
Nieopodal niej czterech chłopców, chyba z Gryfonów znęcało się na innym chłopakiem Ślizgonę o czarnych tłustych włosach. Zareagowała natychmiast. Podbiegła do nich i wyciągając różdżkę z szaty. Stała teraz w odległości najwyżej metra od nich.
- Zostawicie go! – powiedziała stanowczo i wyraźnie.
Wszyscy odwrócili się, a dwaj czarnowłosi chłopcy, którzy trzymali różdżki w górze spuścili jej, co spowodowało, że ich ofiara była wolna.
- Widzicie chłopaki! Nowa! – powiedział jeden z chłopków o czarnych włosach.
- Łapo, nie rób z siebie większego idioty niż jesteś. Bo nic na tym nie zyskasz – skomentował zachowanie kolegi okularnik, któremu Lisa dopiero teraz mogła się bliżej przyjrzeć, natychmiast poznała w nim Jamesa Pottera.
- Obaj się uspokójcie - warknął trzeci z nich. – Jak masz na imię?
- Jestem Lisa … - urwała na chwile zastanawiając jakie nazwisko podać, bo własnego nie mogła im wyjawić. - … Turner – powiedział pierwsze nazwisko jakie wpadło jej do głowy. – Jestem Lisa Turner.
- Ja jestem Remulus Lupin. A to James Potter, Syriusz Black i Peter Pettigrew – wskazał współtowarzyszy.
- Miło mi was poznać – powiedziała przyglądając się Lupinowi, czyżby to naprawdę był nauczycie OPCM, nie mogła w to uwierzyć.
- Skąd tu się wzięłaś? – spytał Syriusz, który przez chwilę nie wiedział co ma powiedzieć, ale już się opanował.
- Przyjechałam na wyminę uczniowską. Ale to długa historia i nie będę was nią zanudzać – jak na razie kłamanie szło jej jak po maśle.
- Nie chcesz nie mów – skomentował Black. – Ale wiedz tylko jedno – przybliżył się do niej o krok – jesteś bardzo ładna umówisz się ze mną.
Lisa prychnęła i posłała mu pogardliwe spojrzenie. Znają się raptem parę minut, a on już chce się z nią umówić. Odwróciła się do nich plecami powiedziawszy ze złością: ,,Jestem już zajęta” i ruszyła przed siebie. Za jej plecami chłopcy natomiast wymieniali się zdziwionymi spojrzeniami. Tylko Łapa powiódł za nią wzrokiem z dziwnych uśmiechem na twarzy.
Zdenerwowana Lisa szła nie patrząc nawet dokąd. Nagle usłyszała za sobą głos:
- Coś się stało? – spytała blondynka.
- Tak. Stało się. Oni się stali – wskazała Huncwotów.
- Nie przejmuj się nimi. To są skończeni pajace – odpowiedziała Lily.
- A jak masz na imię? I dlaczego Syriusz tak się na ciebie gapi? – spytała Mia, a przy kwest związanej z Blackiem dało się słyszeć lekką nutę zazdrości w jej głowie.
- Lisa Turner. A co do Syriusza nie przejmuj się. Zasłużył na to bym nie obdarzała go nawet spojeniem. Wiele bym dała by był niewidzialny.
- A dlaczego tak bardzo interesuje cię Black, Mia co? – spytała z ukradkowym uśmiechem na twarzy Emma.
Teraz Mia, Emma i Lily zaczęły rozmowę z temat Łapy co jakiś czas posyłając na niego spojrzenia. Lisa zaś całkowicie wyłączyła się z rozmowy. Rozmyślając o tym jak może z powrotem do teraźniejszości. Wreszcie wpadała na genialny pomysł. Ale będzie musiała zapytać się nowo poznanych ,,koleżanek”.
- Nie wiecie gdzie jest gabinet dyrektora, miałam się do niego zgłosić.
- Ja wiem gdzie. Zaprowadzę cię – zadeklarowała się Lily.
Wstała z murawy, na której siedziała i razem z Lisą ruszyła w stronę zamku. Już po kilku minutach stały koło gargulców strzeżących wejścia.
 - Hasło – powiedział jeden z nich.
- Czekoladowe żaby. Tak sądzę.- powiedział w ich stronę Lily.
Wejście otwarło się, Evans zarobiła zachęcający ruch ręką. Lisa niepewnie weszła, wspięła się po schodach na szczyt. Dotarła do drzwi z mosiężną kołatką. Zastukała, ale niechała na odpowiedz tylko od razu weszła.
Przy biurku siedział o kila lat młodszy profesor Dumbledore, uśmiechnął się do niej miło i zapytał, o co chodzi. Dziewczynka usiadła na krześle i zaczęła dokładnie opowiadać. Kiedy skończyła zapytał ją o parę rzeczy i stwierdził.
- Żeby odwrócić to zaklęcie wystarczy użyć zmieniacza czasu. Akurat się składa, że mam jeden egzemplarz.
Podał jej łańcuszek z dziwnym wisiorkiem. Nakazał jej aby zakręciła nim dwa razy, tak zrobiła. Poczuła jak zaczyna się kręcić, a obraz przed oczami zaczyna jej się rozmazywać. Zmieniacz czasu wypadł jej z ręki, poczuła jak upada na podłogę.
Rozgląda się po pokoju. Znowu znajduje się w sypialnie pośrodku stery porozrzucanych rzeczy. Nie za bardzo wiedząca co się stało,
Była jednak pewna, że wszystko to co się wydarzyło było niezwykłe, pomimo, że tego nie pamięta.


KONIEC

Hej! 
Przepraszam, że miniaturkę oddaję po terminie, ale miałam wczoraj małe zamieszanie i nie zdążyłam jej do końca napisać. Mam tylko nadzieję, że się spodobała

3 komentarze:

  1. SuperGenialniePrzegenialniePrzesuperStraszliwieFantastycznaMiniaturka (najdłuższe słowo, jakie wymyśliłam) ;)
    Jak czytałam to o Syriuszu-kasanovie, co podrywa ledwie poznaną, to mi się chciało śmiać. Ale Lisia jest ,,zajęta" i nie da się temu pobrywaczowi. (Hoho, ale Mia się w nim też zadurzyła ♥)
    Pomysł nieco podobny do Fanfika, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, ale tam w czasie przeniosła się Hermiona.
    Ogółem bardzo fajna i ciekawa miniaturka :) Czekam na następne i pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa!
      Co Fanfika, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, odrobinę się na nim wzorowałam. Ale oryginał dużo śmieszniejszy niż moja miniaturka :)

      Usuń
  2. Ja na miejscu Lisy sama błagałabym Syriusza, żeby się ze mną umówił. xD Co tam, że znalibyśmy się dopiero kilka minut. xD Miniaturka genialna. :D

    Ps. jestem Ana, nie chciało mi się logować. xD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic