niedziela, 12 czerwca 2016

Rozdział 10. Rozmowy i nowy przyjaciel... ?



Lisa pospiesznie przemierzała szkolne korytarze. Ślizgając się po posadzce, zmierzała w kierunku wieży astronomicznej. Sonia już na nią czekała.
Widząc przyjaciółkę Winter uśmiechnęła się promiennie. Lisa odpowiedział tym samym, po czym obie przytuliły się na powitanie.
- Cześć! O czym chciałaś porozmawiać? – zapytała Sonia.
Berry wzruszyła ramionami, mając nadzieję, iż osiągnęła zamierzony cel i gest ten wyglądał dostatecznie obojętnie.
- Nie można już zwyczajnie porozmawiać z przyjaciółką. Od rozpoczęcia roku jakoś się tak mijamy…
- Ale list…? – przerwała jej przyjaciółka.
- To był pretekst. Chciałam przeprosić, w dużej mierze to ja przyczyniłam się do tego, że tak się mijałyśmy… Przyjmiesz przeprosiny.
- Jasne – opowiedział bardzo szybko Sonia. – Ale nie zaprzeczę temu co przed chwilą powiedziałaś.
Obie dziewczyny uśmiechnęły się, chociaż każda z innego powodu. Lisę czekała jeszcze trudna rozmowa o jej znamieniu.
- A wracając do tych moich przeprosin… To… Muszę ci coś jeszcze powiedzieć… Ja… ja… ja..
- Wyksztusisz to z siebie, czy muszę ci pomóc – ponaglała przyjaciółkę Sonka.
- To nie takie proste. Ja nawet nie wiem od czego zacząć… - Lisa coraz bardziej się denerwowała.
- Proponuje od początku.
Berry wzięła głębszy wdech i otworzyła usta, ale natychmiast je zamknęła. Naprawdę nie wiedziała jak zacząć i jak sklecić jakieś sensowne zdanie, nie zaczynające się od „Yyy…”. Spróbowała ponownie licząc, że tym razem nie stchórzy.
- Wszystko zaczęło się jeszcze w zeszłym roku szkolnym… W mój pierwszy dzień nauki w Hogwarcie. W tedy pojawiła mi się na czole blizna w kształcie pięcioramiennej gwiazdy. Zaskoczona i zdezorientowana… Kto by nie był, gdyby na jego czole nagle pojawiła się blizna. Przecież to nie spotykane NAWET w czarodziejskim świecie. – Lisa odgarnęła grzywkę i ukazała znamię na potwierdzenie swoich słów. – Tej nocy kiedy razem z Ros dostałyśmy szlaban, chciałam iść do biblioteki, aby dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Obie dobrze wiem jak to się potoczyło… Wszystko się wyjaśniło, kiedy przypadkowo znalazłam w bibliotece jakąś książkę. Nie sądzę aby to był tylko czysty łut szczęścia… Ale nie ważne… Otworzyłam na przypadkowej stronie, na jakiejś przepowiedni czy coś… Jakoś tak: „Gdy na świat przyjdzie dziecię dziewczynka, pod konie miesiąca letniego naznaczy ją los znamieniem gwiazdy. Dorastać będzie w nie wiedzy swej mocy. Lecz gdy do szkoły, Hogwartu pójdzie znamię da o sobie znać. Będzie jej mówić co może czynić. Pokazywać co czynią inni. Co stanie się w przyszłości i co stało się w przeszłości.” Na początku nie do końca ją rozumiałam, ale teraz już wiem, że dotyczy ona mnie.
- Skąd ta pewność? – zapytała Sonia
- Urodziłam się pod koniec lipca, a lipiec jest miesiącem letnim. Początkowo myślałam, że ta „nie wiedza mocy” to to, że nie wiedziałam, że jestem czarownicą dopóki nie dostałam listu, a moja blizna pojawiła się zaraz po przybyciu do Hogwartu. Chociaż równie dobrze może to znaczyć, że nie miała pojęcie o samym istnieniu blizny i o jej „właściwościach”.
- Właściwościach?
- Ostanie wersy z tej księgi, wynika z nich, że mogę widzieć przeszłość, przyszłość i to co się dziej obecnie, gdzieś indziej…
- Poważnie się zastanawiam, czy się mam na ciebie obrazić… - przerwała swoją wypowiedź Sonia, a Lisa posłała jej pytające spojrzenie. – No wiesz, przez prawie cały zeszły rok szkolny miałaś wgląd w naszą przyszłość… Mogłaś się wcześniej tym ze mną podzieli i na przykład powiedzieć co Snape wymyśli na tych swoich trudnych kartkówkach…
- Niestety to tak nie działa - Berry uśmiechnęła się w stronę przyjaciółki. – Jeszcze nie opanowałam wizji. Pojawiają się tylko w snach i nie umiem rozpoznać czego dotyczą. Czy przeszłości, czy przyszłości, czy teraźniejszości.
- Co nie zmienia faktu, że mogłaś to wcześniej powiedzieć. Przecież jesteśmy przyjaciółkami – powiedział z lekkim wyrzutem Winter.
- Masz racje.
- Skrywasz jeszcze jakieś sekrety, o których nie wiem. – spytała dość retorycznie, ale jej przyjaciółka wzięła to dość na poważnie.
- W sumie... To mam jeszcze jeden dość dla mnie ważny, ale nie mogę ci powiedzieć. Dotyczy to, także innej osoby i obiecałam komuś, że nikomu powiem.
- Zakochałaś się?! – zapiszczała Sonia.
- Co? NIE!
I dalej prowadziły już luźną rozmowę na nieznaczące tematy. Lisie ulżyło, kiedy wreszcie ujawniła tajemnice blizny przyjaciółce. Cieszyło ją to, że Sonia łatwo pogodziła się z jej sekretem, to było wręczy zadziwiające.
Obydwie przyjaciółki do wieży Gryffindoru wróciły dość późno po godzinie ciszy nocnej. Po drodze nawet rozchichotane umykały wąskimi, mało im znanymi korytarzykami przed Filch’em. Kiedy obie jeszcze świeżymi wypiekami na twarzach przekroczyły próg przejścia do Pokoju Wspólnego, poczuły na sobie czyjeś spojrzenie.
Lisa ujrzała Neville’a siedzącego na jednym z foteli „czytającego”. Widać było, że książka była tylko kiepskim alibi, bo trzymał ją na domiar złego do góry nogami. Pożegnała się z Sonią mówiąc, że ma jeszcze coś do załatwienia z Longbottomem. No co ona posłała jej znaczące spojrzenia, za co oberwała szturchańcem w ramie. Po czym Winter zniknęła za drzwiami do sypialni dziewczyn. A kasztanowłosa przysiadła się na fotelu obok kolegi.
- Czekałeś na mnie? – wypaliła prosto z mostu Lisa.
- Yyy… Tak. Skąd wiedziałaś, tak bardzo widać? – odpowiedział Neville lekko się zmieszawszy
- Trochę… Czytasz książkę do góry nogami. Mogę zapytać po co czekałeś?
- Chciałem zapytać, jak ci poszło szukanie pamiętnika? – chłopak zrobił się czerwony na twarzy.
- Kiepsko. Hogwart jest ogromny. Jeśli gdzieś się zawieruszył, to wielki potrwa zanim go znajdę. Chociaż coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ktoś go sobie bezpowrotnie „pożyczył”.
- Jutro pomogę ci szukać. Może się znajdzie.
- Dzięki. Ale teraz idę spać, padma z nóg. Dobranoc. – pożegnała się Lisa i ruszyła do sypialni.
W pokoju Sonia już smacznie spała, Berry wzięła szybki prysznic, przebrała się w piżamę i w skoczyła do swojego łóżka. Ale zasypiając usłyszała jeszcze dziwny dźwięk.
Był to głos, głos, który zmroził krew w żyłach, głos zapierający dech w piersiach, głos lodowato jadowity.
- Chodź… chodź do mnie... rozszarpię cię... rozerwę cię na strzępy... zabiję...
Ale do połowy już przesiąknięta sennością uznała to, za początek sennego koszmaru.
Następnego dnia tak jak obiecał Neville pomagał w poszukiwaniach, chociaż nawet pracując we dwoje nie za wiele  zyskali. Przynajmniej miała z kim pogadać, z chłopakiem rozmawiało się całkiem dobrze.
Następnie wieczorem, tak jak dzień wcześniej udała się pod wieżę Astronomiczną, by spotkać się z Rosalie. Lisa bardziej obawiała się rozmowy z Ros, nadal pamiętała to uczucie niewidzialnego muru między nią, a jej przyjaciółką.
Nie niedługo pojawiła się Ros. Obie przywitały się uściskiem.
- Hej! To o czym chciałaś tak pilnie porozmawiać? – zapytała Ros.
- No wiesz… Mam tajną misję zapoznania się z taktyką Ślizgonów na mecz. Może mi pomożesz. – lekko zażartowała Lisa, aby rozluźnić nieco atmosferę.
Ślizgonka leciutko się uśmiechnęła i odparła:
- Informacje kosztują. Pomogę tylko w tedy jak zdradzisz tajne plany Wooda.
W tym momencie dziewczynki wybuchły niekontrolowanym śmiechem i przez dłuższą chwilę nie mogły doprowadzić się do porządku. Pierwsza odezwała się Lisa nadal szarpana lekką czkawką*.
- Już widzę jak Wood i Flint nam na to pozwolą. Prędzej by nas z drużyn powywalali.
- A teraz przyznawaj się o czym tak naprawdę chciałaś porozmawiać, bo raczej nie o spisku domowej drużyny Quidditcha Gryfonów, co? – wróciła do tematu Rosalie.
- Racja nie o tym… Ale nie wiem od czego zacząć… Kiedyś w bibliotece natrafiłam się na pewną książkę, w której przeczytałam dość ciekawą… Przepowiednie… „Gdy na świat przyjdzie dziecię dziewczynka, pod konie miesiąca letniego naznaczy ją los znamieniem gwiazdy. Dorastać będzie w nie wiedzy swej mocy. Lecz gdy do szkoły, Hogwartu pójdzie znamię da o sobie znać. Będzie jej mówić co może czynić. Pokazywać co czynią inni. Co stanie się w przyszłości i co stało się w przeszłości.”… I może to głupie, ale myślę, że dotyczy ona mnie.
- Czemu? Przecież nie masz żadnej blizny w…
Ros przerwała w pół zadnia, ponieważ Lisa podniosła grzywkę do góry, a jej oczom ukazała się blizna w kształcie gwiazdy.
- Ale i tak nie mamy pewności, że to prawda. W tej książce mógł być stek bzdur włącznie z tą przepowiednią – podsumowała logicznie Dale.
- Urodziłam się pod koniec lipca, a to miesiąc letni. Początkowo uważałam, że ta „nie wiedza mocy” to fakt, że nie wiedziałam, że jestem czarownicą dopóki nie dostałam listu. A moja blizna pojawiła się zaraz po przybyciu tutaj. Ale równie dobrze może to znaczyć, że nie miała pojęcie o samym istnieniu blizny i o jej niezwykłych „właściwościach”. Jeśli wierzyć tej księdze to z ostatnich wersów, wynika, że mogę widzieć przeszłość, przyszłość i to co się dziej obecnie, gdzieś indziej…
- Nadal nie wierzę… Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś. Na pewno razem byśmy coś wymyśliły… Nie wiem, na przykład jak kontrolować te wizje.
- Ja…Ty… Jesteś bardziej wyrozumiała niż myślałam… Nie obrazisz się na mnie…? Nie zezłościsz…?
- To i tak nie miałoby sensu. Jesteśmy przyjaciółkami. Przyjaciele wybaczają – bardzo mądrze podsumowała Ros.
Lisa przytuliła się do Dale. Miała dużo racji i cieszyła się, że ma takie przyjaciółki jak Rosalie i Sonia, które będą ją wspierały.
Później rozmawiały o wszystkim i o niczym – głównie obgadując Lockharta. Kiedy się rozstały Gryfonka wróciła do swojej wieży. Zapadła w dość nie spokojny sen.
Po raz kolejny widziała węża oraz postać, które pojawiły się w wakacyjnych koszmarach. Tym razem jednak osoba stojąca obok wielkiego gara była odwrócona placami, przy czym trudno było wywnioskować, czy jest to ten sam chłopak jakiego widziała wcześniej. Nagle postać odwróciła…
W tym monecie Lisa zerwała się z łóżka. Ciężko oddychając…


--------------
 * Zawsze kiedy dużo, albo długo się śmieje dostaje czkawki (taka cecha dla Lisy ode mnie) ;)

Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Ale szkoła, oceny, zakończenie roku... Istne urwanie głowy. 
UWAGA!!!
Rozdział nie został jeszcze zbetowany, więc bardzo przepraszam za wszystkie błędy (mam nadzieje, że moja beta mi to wybaczy).

3 komentarze:

  1. No przerwa jak w Polsacie :D
    No ciekawe, kto to był... dobra będę czekać na rozdział z niecierpliwością
    Tylko wstaw go szybciej :D
    Gin :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Lisa była wężousta? JAK MOŻNA KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE? TO NIEDOPUSZCZALNE! xD Czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No witam :)
    Strasznie cię przepraszam, że tak spóźniam się z tym komentarzem, ale średnio z moim czasem :(
    Dobrze, że dziewczyny się nie denerwowały na Lise, że tak późno im o tym wszystkim powiedziała.
    Czyżby wężem z tego snu była Nagini, a co za tym idzie ... Lisa jest wężousta?! No to się porobiło. Neville taki ostatnio pomocny zrobił, czyżby lubił, tak lubił Lise? (Tak to moje chore urojenia :))
    Jak możesz kończyć w takim momencie?! No ja nie wiem co ci zrobię! :D
    Genialny rozdział i życzę morza mórz weny :)
    Ps. Przepraszam, że komentarz wyszedł jak wyszedł no, ale wiesz brak weny :(

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic